Wedkarstwo

psia_lapa

Hej...
Jestem w szoku, wczoraj byłem na stawie "źródełko".
Jest to mały staw ma około 70m dłygości i 150szerokosci.
Przed Świętami Wielkanocnymi były wpuszczane tam karpie.
Wczoraj z tatą pojechałem sprawdzić czy bierze.
Łowiliśmy około godzinkę i nic. Facet jakieś 20m obok nas coś holuje.
Wyciągną pięknego karpia 48cm, wyciągną siatkę włożył karpia i łowi dalej. Po jakiejś godzinie dalej nic nie miałem, łowiłem na spławik tak jak wszyscy. Za chwilkę słysze "siedzi" po kilku minutach facet wyholował drugiego karpia 46cm, włożyl do siaty i łowi dalej.
Po pół godziny znów"siedzi" i wyciąga karpia 42cm. Wsadza do siaty, pakuje się i dzie do domu. Chcieliśmy przesiąść się na miejsce tego gościa gdy poszedł do omu ale się już nie opłaciło bo chcieliśmy już isc do domu. Patrzymy, jakiś facet siada na jego miejsce, zarzuca.15minut i karp 38cm ląduje w podbieraku.
W końcu spakowałem sprzęt i pojechałem do domu.
Nigdzie nie brały, tylko na jego stanowisku.
Co o tym myślicie?

Redbullfly

ja sie domyślam o co chodziło... dobrze zajecił miejsce i napewno tam był taki dołek ze żwirem lub kempą zielska gdzie karpie wychodzą na jadalnie Blue_Light_Colorz_PDT_07

. Ja też miałem kilka razy takie przeboje